Dallas to absolutnie nie moja para kaloszy. Podmiotem tu jest samochód. Pozostając dwa dni bez auta, czuliśmy się bezbronni i całkowicie bezradni. Betonowa dżungla pozbawiona ludzi, z ogromnymi, kilkunastopiętrowymi parkingami, budziła moją grozę.
... Już nad walizką.
Do Dallas z pewnością jeszcze powrócę. O świcie lecimy do Nowego Jorku, a potem dalej… :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz