Dziś skończyłem 50 lat i myśl, że już nigdy nie będzie to czterdzieści kilka, bo o trzydziestu to już nie marzę, zasmuciła mnie odrobinę. No bo jak tu teraz przyznawać się do pięciu dych, kiedy w naszym kraju za sprawą popularnego niegdyś serialu wykreowano, eufemistycznie mówiąc, wizerunek czterdziestolatka jako infantylnego nudziarza. A tu Panie całe 50, o zgrozo! Na szczęście jest gdzieś w Polsce Pan Bogusław Linda udowadniając, pomimo swojej sześćdziesiątki, że można spoko, że nawet wygląda jako tako i ten motor… Ja swój zamieniłem na rower i też jeszcze daję radę i na skrzyżowaniu czasem zostawiam w tyle dymiący autobus.
Chciałem pójść w sentymentalne tony, bo bez wątpienia bliżej już niż dalej, choć niektórzy złośliwie śpiewają dziś „sto lat”. Myślałem by powspominać te wszystkie życiowe przygody i podróże, przyjaciół co nieraz pomogli i tych co odwrócili się bez słowa. 50 długich lat nauczyło mnie jednak, żeby nie gadać za dużo, tylko iść do przodu za głosem…
ps. miałem dziś rano zrobić sobie autoportret, ale kiedy spojrzałem w lustro to zamiast Lindy ujrzałem Depardieu, więc publikuję fotografię, którą kilka dni temu w Berlinie zrobił mi Paweł Małkowski, kwitując ją słowami „Paweł, o ku… wyglądasz zupełnie jak Linda, tylko ten twój nos…"
pozdrawiam
Paweł Kosicki lat 50