poniedziałek, 25 września 2017

Podwójny kochanek

Skoro zacząłem, a mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, to w kilku zdaniach zamknę dziś mój filmowy (weekendowy) tryptyk. Podwójny kochanek, a nawet i kilku kolejnych nie pomogłoby filmowi Francoisa Ozona. Dla mnie to przerośnięte w formie i treści mroczne, przewidywalne widowisko. Chłodne, perfekcyjnie wystylizowane wnętrza, idealnie współgrały z zimną jak lód bohaterką filmu. O ile głośny „Basen” z 2003 roku rozgrzewał zmysły do czerwoności, o tyle, wbrew temu co mówi się na mieście, nowy film Ozona raczej studzi wszelkie żądze, a z pewnością moje. Krótko mówiąc, strata czasu.
Na szczęście żyje się tylko dwa razy… ;)




niedziela, 24 września 2017

Szach…

Przepraszam Państwa bardzo, ale mamy problem z serwerem i niestety straciliśmy film, drżącym głosem oznajmił szef kina Apollo, kiedy wczoraj czekałem na początek projekcji „Podwójnego kochanka” Francoisa Ozona. W zamian proponuję Państwu… tu padło kilka tytułów do wyboru, a jutro zapraszam ponownie na „Kochanka” za darmochę, rzecz jasna całkowitą. Obejrzałem więc z „50 wiosen Aurory”, od którego poczułem nagłe uderzenie gorąca. Europejskie kino to świat prawdziwy. Ludzie w nim zwyczajni, nie zawsze piękni na zewnątrz, za to w ich wnętrzach tli się cudowny żar. 

Dziś trzeci dzień z rzędu wybieram się do kina. Cudownie. W końcu, kiedy na powierzchni, na globalnej szachownicy, toczy się bój, który przynieść może kres światu, który dotąd znamy, ucieczka „w kino” wydaje się wyjściem jedynym. Wyobraźnia to przecież schron, który przetrwać może wszelkie zawieruchy.

sobota, 23 września 2017

Gdzie są granice...?

Obejrzałem wczoraj „The Square”. Film przewrotny, piękny i mądry. Reżyser, Ruben Östlund stawia w nim pytania o polityczną poprawność, o granice, które wytyczamy w naszej skomplikowanej rzeczywistości, zarówno te w życiu codziennym jak i we współczesnej sztuce.  

Czy autocenzura świadczy o naszym humanizmie, czy jest już sygnałem, że tracimy wolność wypowiedzi…? 

Koniecznie wybierzcie się do kina. Film docenili krytycy nagradzając go w Cannes Złotą Palmą.

niedziela, 17 września 2017

Nie wierzę...

How Rocket Man is doing?  Cytat z komiksu? Bynajmniej.
To tweet Prezydenta Trumpa, jego "niekonwencjonalny" dialog, który prowadzi z Prezydentam Moonem z Korei Południowej wobec nadchodzącej hekatomby. 
Czytam i nie wierzę. 

Cóż, najwyższy czas na porządki. Dziesiątki niepublikowanych materiałów, setki nieprzejrzanych fotografii, jak choćby te z majowego pobytu w Nowym Jorku... 
I znów nie wierzę.

Powoli, w trudzie i znoju, pracuję nad nową galerią www, gdzie zamierzam ujawnić skrywane dotąd „fotograficzne tajemnice”. Mam nadzieję, że zdążę nim Rocket Man do reszty oszaleje.

Jeśli ktoś, ma propozycje, rady, czy wie więcej w kwestii wordpressowych tematów… Jestem otwarty. Ważny jest minimalizm, dobry slider, polskie fonty i „to coś”.

Z góry dziękuję za wszelką pomoc, propozycje i uwagi.


czwartek, 14 września 2017

Street Photography czyli pusty peron

Jeśli uwiedziony tytułem spodziewał się ktoś definicji może, zawiedzie się srogo. Przez lata wydawało mi się, że wiem, że znam, że czuję nurt, że zapach jej znajomy mi jest jak żaden inny. Wszak moja ulica jest w sercu miasta. Dziś już nie jestem pewien. Nie napiszę też słowa o konkursowym mercedesie, bo to przecież był żart chyba… to jasne. Hello !

Znów jadę. Minęła dwudziesta. O tej porze Bourdain zajada pikantne burito, a u mnie w przedziale wielkości klatki dla szympansa, serwują jedynie słone frytki z colą. Ciemno. Pięć osób i każdy przesuwa palcem po ekranie w poszukiwaniu straconego czasu. Nikt już nie rozmawia, zagaja, nie flirtuje nawet i butów nie ściąga. Cisza. Zastanawiam się jak brzmiałyby połączone razem dźwięki sączące się do naszych uszu. Słuchawek białych par sześć, nadzieję daje wszakże.

Samotność. Każdy w masce, kupionej chyba w tym samym sklepie. 
Sława, pieniądze, marzenia. Marzenia niespełnione. 
Lecz z każdym przesunięciem palca smutek jakby narasta.
Tam na ekranie, Majorka pławi się w szampanie, a dłonie zawsze są splecione.
Tu zapach frytek i tylko plama po keczupie na dowód tego, że jeszcze żyjesz.

Jadę. Oglądam nowojorskie zdjęcia, w tonacji mol bardzo nawet dziś. Woda, kawa, herbata... hey teacher leave the kids alone!

Pozdrawiam z pociągu


Poranny express

Poranny express do Warszawy odjeżdża dziś wcześniej. Jest ciemno. Wrześniowy chłód kładzie się rosą na szybach wagonu numer 17. Za horyzontem szkli się nowy dzień, jeszcze jedno, kolejne wyzwanie. Carpe Diem chciało by się krzyknąć, lecz słychać tylko kurwa mać dobiegające z ust, wczorajszego jeszcze, patrioty.

W pociągu serwujemy poczęstunek, szumi z głośników kierownik pociągu. Młoda dziewczyna w ramach obietnicy oferuje wodę i herbatę. Kawy nie wymieniam, bo to zaledwie atrapa. Świat za oknem wydaje się piękny. I tylko ciastka brak…

pozdrawiam z pociągu do Warszawy

czwartek, 7 września 2017

Fetysz

Pamiętam pierwszy plener w Ustce, dawne czasy, Bush Junior mniej więcej, Kasia, Iczek, Ola, Maciek, Darek, Witek i kliku innych zwariowanych pasjonatów, pyszne klopsy, wino, no i pokazy do białego rana. Pamiętam, że rozmawiając o fotografii szybko przeszliśmy od Magnum do fetyszy, bynajmniej nie odbiegając daleko od sedna.

Dziś Fujifilm zaprezentowało nowy, niewielki aparat, który niejednemu fetyszyście przypadnie do gustu. Minimalistycznie zaprojektowany, zawsze pod ręką, przyjemnie lśni obok porannego espresso ;)

ps. Przy tym wszystkim, jakość generowanych fotografii absolutnie najwyższej próby.