sobota, 31 października 2015

Lubię ...

Lubię kiedy fotografia kryje sekret, maleńką zagadkę, do rozwiązania której potrzeba chwili.
Lubię kiedy fotografia nas zatrzymuje, choćby na ułamek sekundy.
Najbardziej jednak lubię, kiedy pytają "a co to jest ?" ;)
Tajemnica bywa najbardziej pociągająca ...

pozdrawiam

piątek, 30 października 2015

Koniec lata czyli ... in colour I trust

Spoglądając na facebookowe portale związane z fotografią, odnoszę wrażenie, że większość fotografujących boi się koloru. Wychowani na klasycznej fotografii, aspirujący i ambitni zazwyczaj idą na łatwiznę. Najmniejsza nawet wątpliwość, pcha ich ku czerni i bieli fałszywie gwarantującej "sukces". Gdyby nie technologiczne ułomności fotografii, od początku jej istnienia, nie poznalibyśmy czarno-białych zdjęć, podobnie jak nie znamy czarno-białego malarstwa (pomijam wyjątki). Wybór monochromatycznej kliszy lub elektroniczna konwersja to zawsze świadome lub nie estetyzowanie.

Koniec lata niesie ze sobą, zmianę barw, nieuchronne ich wygaszanie, by w grudniu osiągnąć monochromatyczne apogeum. Mimo to, nawet w zimowych szarościach świat pozostaje barwny...
W mojej nowej, blogowej odsłonie, gościć będą tylko obrazy barwne, tylko poziome i tylko moje :)

ps. będą wyjątki, to oczywiste

pozdrawiam

niedziela, 25 października 2015

My way ...

Jadąc autobusem przez Sycylię, ze słonecznego Palermo do leżącej u podnóża Etny Katanii, obserwowałem z zapartym tchem siedzącą przede mną nieznaną mi damę, która bez chwili wytchnienia przeglądała facebooka na swym niewielkim "telefoniku". Przeciągała palcem po ekranie, w oczekiwaniu na pojawiające się kolejne obrazy. Zdjęcie zatrzymywały się z sobie tylko znaną bezwładnością ukazując się czasem w całości (bar bar bar), zazwyczaj jednak tylko "prezentując" swój fragment, bywało, że bardzo niewielki...
Od razu wyobraziłem sobie moje fotografie oglądane na równie maleńkim iphonie, wyświetlające się tuż przy górnej krawędzi prezentując tylko ułamek, by nie powiedzieć swój okruch... koszmar prawdziwy. Szybki "like", "słoneczko" i dama z radością "pofrunęła" dalej...  Nein, Nein, Nein !
Nim ukazała się na horyzoncie Etna, wiedziałem już, że Facebook nie dla mnie, że nie tylko spłyca relacje miedzy ludźmi, ale nade wszystko zabija prezentowane tam obrazy i to tak bardzo, że już dłużej tego akceptować nie mogę. No way! Pomyślałem więc by powrócić do zakurzonego i zapomnianego bloga, który niegdyś dawał mi tyle radości, by tam, w intymnej atmosferze dzielić się swymi fotograficznymi emocjami - w całości i bez cięć.
Ostatni miesiąc spędziłem w podróży. Był to czas wytężonej pracy, przygód i fotograficznych emocji. Czas refleksji, anchois i panacotty. Fotografowanie znów zaczęło mnie cieszyć, daleko w Cefalu znalazłem inspirację.
Tym razem nie podejmuję żadnych blogowych zobowiązań, że w poniedziałki, że 5 razy w tygodniu, że ...itd. Będzie po mojemu, będzie "my way" czyli nic nie jest pewne, za to prawdziwe i piękne ;)

Cefalu 22.10.2015

pozdrawiam