piątek, 13 maja 2016

Takie jest życie…

Leżę chory, obok mnie na stole kurzy się aparat przykryty stertą chusteczek i wzdycha by wziąć go do ręki. Żal i rozczarowanie. Za oknem szumi Gotham, z barwnym Broadwayem i Wall Street, a ja leżę tu, w małym pokoju na 34th, łzawymi oczami wpatrzony w szumiący klimatyzator, którego dźwięk przywodzi mi na myśl szelest przeliczanych dolarów. Cóż, takie jest życie.

Ledwie w wtorek rozpoczęliśmy rozmowy czym jest street photo, jaką odgrywa rolę i czy cokolwiek dziś znaczy, a tu masz babo placek… 


Kwestia street photo jest dla mnie szczególnie ważna jako, że sam uprawiam ten rodzaj… no właśnie czego? Sporo ostatnio na ten temat padło słów. Wielu fotografów zabrało publicznie głos. Pośród nich tuzy „pracy na ulicy” jak Wieteska, ale także Ci którzy nigdy nie otarli się o tego rodzaju stylistykę jak…, poczytajcie zresztą sami…


Piszę trochę z przekąsem, bo znam się na tym i rzec by można „zęby zjadłem”, tym bardziej denerwuje mnie deprecjonowanie czegoś, przez kogoś, kto zwyczajnie nie potrafi czy nie umie. Tak postępują małe dzieci odrzucając szpinak, nigdy wcześnie nie mając go w ustach.

Wyzłościłem się już troszkę, zjadłem kostkę czekolady, więc wracam do łóżka, mając nadzieję, na lepsze jutro.
ps. tak widzę świat oczami zalanymi łzami ;)


Brak komentarzy: