czwartek, 27 lipca 2017

Edycja

Edytowanie fotografii to żmudna praca. Nie ma już wokół inspirującego kurzu prerii, wszechobecnych grzechotników i uciążliwego upału. Po pierwszej, dość łatwiej selekcji, drugiej, znacznie trudniejszej, wybrałem 350 fotografii do mojej teksańskiej opowieści. Pozostało jeszcze, zapanowanie nad barwą, co zajęło mi wiele godzin. Nie idzie tu bynajmniej o manipulację rzeczywistością, ile o stylistyczną harmonię. Wiem, byłoby dużo łatwiej pozbawić fotografie koloru, ale opieram się temu jak mogę. To nienaturalne, to droga na skróty, pójście na łatwiznę. Tak uważam. Wszak świat jest pełen barw, a wszechobecna czerń i biel wzięła się jedynie z technologicznych braków na początku, kropka.
Została jeszcze ostatnia selekcja, która uszczupli moją opowieść do około 100 fotografii... To jednak już czysta przyjemność, która czeka na mnie w drodze :)

5 komentarzy:

Kokosz pisze...

Wreszcie jakieś normalne podejście do czerni i bieli - bez tego "ahtystycznego zadęcia", jakie się często spotyka :)

PAWEL KOSICKI pisze...

To prawda, że nie lubię nadmiernego estetyzowania, choć w tej kwestii mam wielu oponentów...pozdrawiam :)

Arkadiusz Kopciuch pisze...

... ale są kadry, które wywołuje Pan w czerni i bieli?
Jakie są kryteria? Można poznać tajemnicę?

Pozdrawiam, A.K.

PAWEL KOSICKI pisze...

Arku, rozmowa o tym wymaga spotkania :)

Arkadiusz Kopciuch pisze...

Bardzo chętnie. Jeśli to nie kurtuazja z Twojej strony. :)

Mimo siwego włosa na głowie jestem chyba jeszcze na początku swojej fotograficznej drogi. Zaraziłem się Twoimi zdjęciami jakiś czas temu, kiedy po dłuuugiej przygodzie z lustrzankami przeszedłem na bezlusterkowca znanej i lubianej firmy.

Chyba troche też pod wpływewm Twojego bloga, założyłem swojego (zresztą z dużym lękiem i nieporadnością). Ale ... to już inna historia.