niedziela, 11 czerwca 2017

Dallas

Dallas to absolutnie nie moja para kaloszy. Podmiotem tu jest samochód. Pozostając dwa dni bez auta, czuliśmy się bezbronni i całkowicie bezradni. Betonowa dżungla pozbawiona ludzi, z ogromnymi, kilkunastopiętrowymi parkingami, budziła moją grozę.
... Już nad walizką. 
Do Dallas z pewnością jeszcze powrócę. O świcie lecimy do Nowego Jorku, a potem dalej… :)

ps. Na zdjęciu okolica, w której mieszkaliśmy. Z braku chodników, musieliśmy przechodzić po betonowym wiadukcie, po którym pędziły na czterech pasach samochody...brrr


Brak komentarzy: