piątek, 27 maja 2016

Przerwa na reklamę...

Przypominam o naszych jesiennych warsztatach fotograficznych OPEN YOUR EYES, na które trwają już zapisy. Tym razem odwiedzimy Berlin, Amsterdam i malowniczą Sycylię.
W poszukiwaniu decydującego momentu, autorskich opowieści i poetyckich esejów, będziemy zrywać się o świcie by w pierwszych promieniach słońca na stacji Friedrichstraße, placu Dam czy w zakamarkach Cefalu szukać naszych niepowtarzalnych obrazów.

Wieczorami, przy kieliszku czerwonego wina i dźwiękach jazzowych ballad, oglądać będziemy na dużym ekranie nasz całodzienny, fotograficzny "trud". Nie zabraknie krytyki i słów zachwytu. Wbrew utartym opiniom, fotografia uliczna to ciężki kawałek chleba. Swoje trzeba wychodzić. Będą więc pot i łzy, będą emocje, a na deser, pasty, kawa i setki fotografii.

czwartek, 26 maja 2016

Not any more…

Kiedy pytałem w kasach znanej wszystkim podróżnikom lini autobusowej Greyhound o trzymiesięczny bilet pozwalający za „kilka dolarów” okrążyć Amerykę usłyszałem „Not any more”.

„Not any more” powtarzało się często. Ameryka dziś nie jest tą, o której śniłem jako nastolatek wychowany na filmach Scorsese czy Spielberga. Amerykański sen, który jeszcze do niedawna symbolizował biały domek na przedmieściach wypełniony dziećmi, psem i coniedzielnym barbecue, dziś jak mówią sami Amerykanie ogranicza się jedynie do snu o wygranej miliarda w powerball. Tą zmianę widać szczególnie w kasynach Atlantic City, gdzie w ogromnych salach, wypełnionych po sufit maszynami, zawiedzeni Amerykanie oddają się najgłupszej rozrywce jaką tylko można sobie wyobrazić. Beznamiętnie, w odurzającym hałasie, „wyrzucają w błoto” swoje ciężko zarobione dolary, pomnażając tym samym majątek Trumpa i jemu podobnych indywiduów. Smutny to widok.

Ameryka to nie Nowy Jork. Porywająca enklawa, pełna energii i ferii barw, jest niemniej odległa  dla mieszkańców amerykańskiej prowincji jak i dla Polaków mieszkających nad Wisłą. Wielu, z którymi rozmawiałem przyznawało się, że nigdy nie dotarli nad rzekę Hudson…W Nowym Jorku jest bardzo drogo, jest szybko, jest głośno, w Nowym Jorku jest fancy. Poza wszystkim co można tam znaleźć, wszechobecną sztuką, bogactwem, oszałamiającą architekturą, w Nowym Jorku można dobrze i zdrowo zjeść. Coś tak bardzo oczywistego w Polsce, w Ameryce już takim nie jest. Junk food czyli jedzenie śmieciowe to na prowincji prawdziwa zmora. Tanie, oblane tłuszczem i cukrem, pączki, czipsy, burgery i frytki, królują, tworząc z Amerykanów prawdziwe monstra. Tak wielu otyłych ludzi, chorych, z trudem poruszających się o własnych siłach nigdy jeszcze nie widziałem. Nie zamierzam kogokolwiek dotknąć, bynajmniej. Boję się jednak, że i do nas co raz szybciej docierają podobne wzorce. 

Mimo licznych wad i grzeszków, gęsto polanych majonezem, Ameryka nadal potrafi zachwycić. Poza pracą i umiłowaniem wolności, fundamentem tego kraju jest otwartość na drugiego człowieka. To tutaj lubię najbardziej. Wbrew krytycznej w Polsce opinii, szczerze lubię ich przyklejony uśmiech i nieśmiertelne „how you doing” i „take care”. Amerykanie w swojej większości nie marudzą i nie krzywią się jeśli tylko poprosimy o pomoc. Są bardzo uczynni, przy tym ciekawi drugiego człowieka. I nawet jeśli ograniczają się tylko do relacji powierzchownych, dobre słowo zawsze jest w cenie, a wiem co piszę. Uczmy się od nich tego, patrzmy w lustro jak namawiał Bogusław Linda w filmie Janusza Zaorskiego „Szczęśliwego Nowego Jorku”, nim wszyscy pozabijamy się w imię naszych „patriotycznych” i religijnych przekonań. 

pozdrawiam z pokładu autobusu linii Greyhound :)




Na fotografii Coney Island.

środa, 25 maja 2016

Sorry, we’re closed…

Atlantic City umiera. Miasto bankrutuje. Upadają kolejne kasyna, rośnie bezrobocie i przestępczość. Poza weekendami, kiedy docierają tu nieliczni żądni zabawy i pieniędzy, Atlantic City pustoszeje. Smutny to obraz Ameryki, jakże daleki od nowojorskiej 5 Alei czy Broadwayu.












poniedziałek, 23 maja 2016

Zawrót głowy...

Dla wszystkich, którzy powrócili wcześniej, jadą teraz autobusami do swych biur i kręci im się w głowach z niedospania... Miłego dnia :)



Atlantic City, 2016

Backstage z kasynem w tle…

Rzadko udaje się pokazać backstagowe foty z pracy na ulicy. Fotograf uliczny to samotny wilk. Także ja czuję się dobrze tylko wtedy, kiedy nie ma nikogo innego z aparatem w promieniu 5 km. Oczywiście od tej reguły zdarzają się wyjątki. Tym razem w pobliżu był Piotr, z którym wspólnie przemierzamy od kilkunastu dni Amerykę. Dzięki za zdjęcie Piotrze :)

Boardwalk (Empire), Atlantic City, dziś wieczorem.

ps. Dzisiejsza poranna wizyta w kościele Baptystów z 3 godzinnym szaleństwem, którego byliśmy świadkami była najbardziej zadziwiająca przygodą mego życia! Z trudem ocknąwszy się z tego czego dane było nam doświadczyć, udaliśmy się prosto do kasyna by po raz pierwszy w życiu zagrać w ruletkę. W jednej chwili stanęły mi przed oczami wszystkie filmy z Bondem. Szybko zawiązaliśmy z Piotrem spółkę i postawiliśmy po $20. Wygraliśmy za pierwszym razem! Piotr natychmiast przerwał grę i mimo moich utyskiwań, żeby choć jeszcze raz, zabraliśmy wszystkie żetony i poszliśmy prosto do kasy, a potem do App Store :) Ach życie…



niedziela, 22 maja 2016

98:102

Miałem plan by opowiedzieć o "podwórkowej" koszykówce w wielkim mieście. Znalazłem miejsce w Greenwich Village... niestety powaliło mnie przeziębienie, a kiedy wydobrzałem zmieniła się pogoda. Pozostał więc tylko szkic. Następnym razem :)

New York I love You





Niebo nad Atlantic City…

Atlantic City spowiły chmury, z których od rana poziomo leje rzęsisty deszcz. Po wczorajszym, niemalże upalnym dniu, zrobiło się bardzo chłodno. Dla lokalnych kasyn to wiadomość dobra. Morze żądnych wygranej turystów przybyłych na weekend dobrze się zabawić, szybko opuściła owiany sławą boardwalk, chowając się w ciepłych, wypełnionych po brzegi salach z ruletką i baccaratem. Fortuna kołem się toczy...






sobota, 21 maja 2016

American dream…

Nowy Jork nigdy nie zasypia, za to Atlantic City śpi długo, śniąc o lepszej przyszłości, która być może nigdy nie nadejdzie...








Legendary…

„Legendary", obok pizza i dolar usłyszeć tu można najczęściej. Po nowojorskim zgiełku, do którego mi odrobinę tęskno (jeszcze do NY powrócę), wylądowaliśmy w oazie spokoju, w legendarnym Atlantic City - Las Vegas wschodniego wybrzeża. Mają tu legendarne kasyna, legendarną pizzę i zyliony dolarów do wygrania…