Dziś od samego rana deszcz rytmicznie dzwoni o parapet, a listopadowy
chłód wygonił z parku nawet psy. Usiadłem więc przed komputerem i porządkuję fotograficzne opowieści, których urosła już cała góra. Mam nadzieje, że do końca
roku uda mi się je w końcu opowiedzieć w nowej, zaplanowanej witrynie, na
wystawie i w albumie. Dziś proponuję tryptyk nieco sentymentalny, gdzie moje
ukochane rowery zastąpiły auta, wszak za oknem przecież pada ;)
miłego dnia

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz